Oto treść skargi Piotra Niżyńskiego do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie pozwania go pod fałszywym adresem i uzyskania gigantycznego nakazu zapłaty przeciwko niemu (bez rozpraw, na samych dokumentach) przez Piotra Krajewskiego i Donatę Wójcik, a następnie odrzucenia przez sądy obu instancji skargi o wznowienie tej sprawy. Jeżeli obrazki nie załadowały się w pełni, proszę odświeżyć stronę.

Na wysłanej skardze były ponadto pewne odręczne dopiski i zaznaczenia. Można je zobaczyć na wideo pokazującym wysyłanie skargi na Poczcie Głównej w Warszawie.
Widać tam także pocztowe potwierdzenie nadania ze stemplem z datą.

Spodziewany tryb przegrania sprawy przeze mnie to uznanie skargi za niedopuszczalną przez pojedynczego sędziego ETPCz (bez zwracania się do rządu o akta sądowe, bez żadnego posiedzenia trzech sędziów co do zwycięstwa lub przegranej skarżącego), czyli przegrana "w przedbiegach". Niedopuszczalność ta zwie się po angielsku manifestly ill-founded: sprawa "w oczywisty sposób na błędnych podstawach oparta" (w skrócie: oczywista bezzasadność). Umożliwia to prawie zupełne nieogłaszanie sprawy oraz zniszczenie akt po 6 miesiącach, bez konfrontowania mnie z rządem, co przecież uchybiło by wyznawanemu przez nich w Trybunale jego majestatowi, a podbudowało moje znaczenie. Takie zakończenie sprawy jest to praktycznie metoda bandycka i niezostawiająca śladów na piśmie. Na dobrą sprawę nawet nie wiem, czy w takim odrzuceniu sprawy uczestniczy jakiś sędzia, jak teoretycznie być powinno, czy zaledwie sekretarz mi odpisuje wedle jakichś starych dyrektyw od prezesa, że "to już przegrane", bez uzgadniania tego z kimkolwiek więcej. W tym trybunale nie dają nawet pieczątki na drugim egzemplarzu dla wnoszącego osobiście pismo w siedzibie, trudno też chyba o kopie z akt, aczkolwiek trzeba by się temu dokładniej przyjrzeć (kiedyś w 2012 r. próbowałem ich poprosić o jakąś kopię, kluczową nawet dla możliwości kontynuowania sprawy, ale nawet nie odpisali).

Jest oczywiste, że z jednej strony w Trybunale, jak najbardziej, takimi rzeczami się zajmują, czyli nie ma co mnie dyskryminować, a z drugiej, że Trybunał nie może ocenić zasadności podnoszonych zarzutów bez uzyskania kopii polskich akt sądowych. Tym niemniej w moim przypadku, z przyczyn kadrowych, "przegrana w przedbiegach" i tak jest nie tylko możliwa, ale nawet najbardziej prawdopodobna.

UWAGA: nagranie wideo, do którego odnośnik jest powyżej, jest w bardzo wysokiej jakości – jeśli kiepsko się Państwu wyświetla, proszę po prostu kliknąć ikonę śrubki w YouTube i w menu ustawić wyższą jakość!

 

Wysłałem ponadto na drugi dzień kolejne pismo w ślad za tą skargą (oto powtórka kolejnego dnia, bo tamto źle wysłali jako krajowe, choć podobno poprawili się), w którym załączyłem dodatkowe dokumenty do skargi, mianowicie na temat moich spółek. Dokumenty te stanowią dowód, że spółka, która spłaciła Krajewskiego, jest w 100% moją własnością, oraz że załączone wyciągi dotyczą rzeczywiście mojego, a nie cudzego, stanu majątkowego.

 

Polecam jeszcze przejrzenie dwóch przeglądów prawnych mojego autorstwa, były one załącznikami skargi (niestety także w języku angielskim):

 

edit 2017-05-11: OTO ODPOWIEDŹ, JAKA ZGODNIE Z PRZEWIDYWANIAMI PRZYSZŁA Z TRYBUNAŁU PRAW CZŁOWIEKA: sprawy nie przyjęto nawet do rozpoznania, nie sprawdzano akt, przyjęto brak naruszeń. A szkoda, dużo pieniędzy straciłem na tej złej woli sądu polskiego i ETPCz. Trybunał lubi moje skargi odrzucać w przedbiegach, bez wnikania w meritum — wtedy odpowiedzialność jest jednostkowa, podczas gdy w razie rozprawy orzekają aż trzej sędziowie, no i jest teoretyczna możliwość odwołania się (poza tym zawraca się głowę polskiemu rządowi, zmusza go do przedstawiania tłumaczeń, co ma zawsze jakiś oddźwięk propagandowy — pewnie o to chodzi panu, nomen omen, Raj-mondiemu, głosicielowi, że w sprawie Niżyńskiego jest "tak wspaniale"... poza tym pewnie to jakaś korupcja, pewnie nawet w TVP Warszawa — po łapówce dla prezesa i dla specjalnie wyszukanego sędziego?).