Jedyni w miarę niezależni świadkowie inni niż ja-pokrzywdzony to
recepcjonistki hotelowe. Swoją drogą i one były zapewne od dawna
przygotowywane do swej roli; już chyba w 2010 r. było wiadomo, że to
najprawdopodobniej ten hotel spełni swą rolę polegającą na zupełnie idiotycznym
wezwaniu Policji mimo braku jakiegokolwiek problemu. Przecież w styczniu
2011 r. niemal wciskała się na mnie, okazywała zainteresowanie i rzucała się
swymi nóżkami, kopiąc mnie pod ławką, koleżanka z grupy z języka niemieckiego
na Politechnice, Agata. Spikerzy zaś starali się doprowadzać mnie do
maksymalnego podniecenia i wytrysku. W każdym razie mamy tu świadków tak oto
nazywających się: Agata KOPIŃSKA, Bogumiła MĘDRALA-Kliś (to ona była tak
genialna, że aż wezwała Policję bez powodu), Joanna OstAFIN o nazwisku niby
jakiś anioł, jakiś serafin, a zarazem wskazującym na to, że ona to jako
świadek jest "ostatnia". Trochę bowiem deprecjonowała sama siebie jako świadka,
wspominając, że nie wszystko widziała, że "musiała odbierać telefony", że była
trochę też czym innym zajęta (ochoczo podchwyciła to prokuratura, umarzając
śledztwo). Zapewne już z góry było ukartowane, że coś powie, bo podczas
interwencji, gdy już wyprowadzali mnie policjanci, rzuciła typowym slangiem
agentów coś w rodzaju "laskę ci zrobię" (znaczenie przenośne: coś dobrego od
jakiegoś szpiega). Ogólnie wszystkie one mniej lub bardziej kłamały, fałszowały
obraz sytuacji na korzyść Policji: np. o tym, że ja sam się jakoś
szarpałem i wyszarpywałem co najmniej czasami czy że chciałem odbiegać... nic
takiego nie miało miejsca. Dwóch świadków np. (w tym ta Ostafin) nie zauważyło
przewieszania mi głowy przez krawędź fotela i uciskania jej w dół, choć sporo
wspominała o tym Mędrala-Kliś w innych słowach (ogólne "dociskanie do fotela",
co może przecież oznaczać tylko plecy do tyłu fotela czy np. dociskanie mnie
w pozycji siedzącej w dół, podczas gdy w rzeczywistości to było na leżąco), a
Joanna Ostafin traktowała to jak hipotezę godną rozważenia (a zatem widać,
jakiego pokroju to była akcja policyjna: że w grę wchodził nacisk na całe
ciało i najpewniej pozycja leżąca; tylko tyle, że ona tego rzekomo nie widziała
ze swojej pozycji, ale jak najbardziej poważnie analizowała taką możliwość).
Żaden świadek też nie zauważył uderzenia mnie po twarzy, a bodajże pierwszy
taki przypadek czy przypadki tego dnia miał(y) miejsce jeszcze w hotelu.
Również ogólnie, po rezonersku, jakby były w roli sędziego, starały się
(fałszywie) opowiadać o "winie po obu stronach", choć to było bez sensu, a
świadek Ostafin słusznie zauważyła, że już nic takiego u mnie nie było od
czasu, gdy zrozumiałem, że rozmawia ze mną Policja, i znalazlem się z powrotem
na fotelu. Właśnie zresztą o tym dalszym traktowaniu (i aż później jeszcze na
komisariacie) był mój donos. Świadek Bogumiła Mędrala-Kliś nakłamała też o
mnie, że sprawiałem wrażenie, jakbym się nie mył (może to przez skojarzenie z
Policją, że się sama nie chce umyć?...), podczas gdy żaden inny świadek
hotelowy nie odniósł, jak widać, takiego wrażenia, a poza tym myłem się w noc
poprzedzającą to zdarzenie. Tym niemniej, bez względu na zafałszowania,
KAŻDY Z TYCH TRZECH ŚWIADKÓW POTWIERDZIŁ, ŻE POLICJA BYŁA AGRESYWNA, A
NAWET, ŻE PRZESADZAŁA W STOSOWANIU PRZEMOCY — podświetliłem
flamastrem odpowiednie fragmenty zeznań. (Takie podświetlenie nie jest przerobieniem
dokumentu. Jak podaje Sąd Okręgowy w Bydgoszczy, "Zgodnie z
ugruntowanym zarówno w literaturze jak i orzecznictwie stanowiskiem
przerobienie dokumentu polega na bezprawnym dokonaniu przekształceń w
autentycznym dokumencie, przez co zostaje mu nadana inna treść lub znaczenie
(np. usunięcie fragmentów dokumentu, zmiana zapisów itp.)". Ja zaś jedynie
nałożyłem dodatkowe, wyraźnie odrębne względem podstawowej treści i znaczenia,
wyróżnienia i komentarze, oznaczone jako pochodzące ode mnie. Robią tak same
organy państwowe, np. notując wiele różnych rzeczy na pismach procesowych
będących dokumentami wytworzonymi przez inne osoby.)
Bardzo oryginalne jest zwłaszcza to, dlaczego wezwano Policję: bo kurtka była
puchowa.
Tak przedstawiają się personalia świadków w kolejności od najwięcej
mówiących o agresywności policjantów do tych, którzy najbardziej mówienia o tym
unikali: Piotr Niżyński, Joanna Ostafin, Bogumiła Mędrala-Kliś, Agata Kopińska.